niedziela, 12 maja 2013

12.05.2013


WitajcieJ

 

Po kilkudniowej w przerwie w pisaniu ( niestety wyczerpał się limit na InternetL) nadszedł czas na nadrobienie zaległości...

 

Jak ostatnio pisałam 1 Maja pojechaliśmy na pogrzeb, mimo naszych obaw Szymon dzielnie zniósł długą podróż i po kilkunastu minutach na rozprostowanie nóżek zaczął broić z jeszcze większym zapałem niż zwykle...Oczywiście zamiast pomodlić się w kościele na mszy, na zmianę z moim mężem zabawialiśmy Szymona pod kościołem, a to piesek za płotem a to samochody no i oczywiście kwiaty na alejkach przed kościołem bardzo go interesowały, ale chyba najbardziej interesował się kamykami leżącymi na podjeździe kościelnym...

Po długich oczekiwaniach przyszedł czas na restaurację no i tu Szymon miał pole do popisu, ponieważ cały parkiet należał tylko i wyłącznie do niego, no i oczywiście nie obyło się bez podglądania i zaczepiania rodziny i choć był to bardzo smutny dzień dla wszystkich to uśmiech Szymona powodował, iż nawet najsmutniejsze osoby, choć troszkę się rozweseliły i zapominały o wszystkich troskach i zmartwieniach.
Po kilku godzinach nadszedł czas powrotu do Katowic, podróż przebiegła bardzo spokojnie, Szymon po kilku minutach jazdy zasnął a my tzn. ja, Tata Janusz i Babcia Gizela dotarliśmy po ciężkim i męczącym dniu do domu i choć momentami było ciężko cieszymy się, że nasz synuś tak dzielnie zniósł podróż do Radomska...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz